Bajka na dzień dobry

W południe może zdarzyć się wiele ciekawych rzeczy, to w końcu dokładnie sam środek mijającego dnia. Często mamy nadzieję, że druga połowa poleci nam jakoś łatwiej, bo nie trzeba już będzie wstawać za wcześnie i iść do szkoły. Przed południem dzieją się właśnie te najgorsze rzeczy, bo trzeba się obudzić i w pięciu przypadkach na siedem okazuje się, że to nie jest dzień wolny, więc trzeba zwlec się z łóżka i ruszyć do szkoły i pracy. Godziny zdają się trwać całe wieki, nie możemy doczekać się chwili, kiedy do końca będzie bliżej niż dalej, każda poranna przerwa jest wybawieniem. Nasza głowa zdaje się ciągle spać, słodko pogrążona w pierzynie nieprzytomnych myśli i próbach przypomnienia sobie co ciekawszych snów. I nagle przychodzi południe. Świadomość, że jeszcze tylko parę chwil dzieli nas od pysznego obiadu i niekończących się szaleństw na podwórku aż do zmroku. Czas bajek w telewizji i słodyczy na deser. Każdy człowiek wtedy odżywa, mały i duży, bo południe to taka jakby magiczna granica, która dodaje nowych sił. Zupełnie jakbyśmy byli stworzeni do tego, aby żyć dopiero popołudniami. Owszem, są też tacy ludzie, dla których godzina dwunasta to dopiero poranek, ale oni nie wiedzą, na czym polega prawdziwe życie, toczące się przed południem... Ale to wszystko przecież tylko bajka, ludzie żyją i w dzień, i w nocy. Nie wolno kogoś osądzać źle tylko dlatego, że nie chce przyłączyć się do porannej gonitwy za resztką przytomności. Można mu tylko zazdrościć, że jest w stanie ugrać choć odrobinę więcej snu...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz